Często rysując odczuwam zazdrość. Czuję ją względem samej siebie, ale sprzed ok 15 lat, albo i ciut więcej. Były to cudowne czasy, kiedy aby coś narysować wystarczyło to zrobić. Początki może do najlepszych nie należą, ale ile sprawiały radości… Bez żadnego analizowania, odmierzania czy obawy krytyki i potępiających spojrzeń. Wszystko zawsze wychodziło i było dobre.